Zyski ze sprzedaży akcesoriów do telefonów
Telefon komórkowy to przebrzmiała nazwa. Dziś już się nie mówi w ten sposób. Nosimy w kieszeni smartfony – urządzenia tylko z wyglądu przypominające coś na kształt telefonu do dzwonienia. Przeciętny smartfon umożliwia użytkownikowi dostęp do przeglądarki internetowej, mediów społecznościowych oraz niezliczonej ilości mniej lub bardziej potrzebnych aplikacji. Liczy się zawartość – to, w co klikamy i co wyświetla się na ekranie.
Ale ważny jest też wygląd zewnętrzny. To, jak nasz smartfon prezentuje się w dłoni, jakie ma „bajery”. W minionej erze telefonów komórkowych (takich bez kolorowego wyświetlacza, którymi nie dało się robić zdjęć) niespecjalnie dało się z tym cokolwiek zrobić. Można było co najwyżej wybrać aparat z obudową w innym kolorze, ewentualnie nałożyć na telefon silikonowe etui (np. Motorola miała szereg takich nakładek do wyboru), jeśli komuś wybrany kolor jednak się opatrzył.
Dziś przemysł komórkowy, pardon, smartfonowy, obfituje w przeróżne w gadżety. Są kolorowe, wzorzyste, wodoodporne etui, uchwyty samochodowe, słuchawki bezprzewodowe, ładowarki indukcyjne z drewna, kije do robienia zdjęć (tzw. selfie-sticki), pierścienie LED-owe, kurtki z suwakiem na smartfona. Naprawdę, długo by wymieniać. Fantazja producentów tego typu sprzętu nie zna granic. Wymyślono nawet smart miskę na przekąski i telefon – do środka wsypujemy jedzenie, a na brzegu plastikowego naczynia, gdzie przymocowano kieszonkę, wkładamy telefon. Można jeść i nie odrywać oczu od ekranu – świetny prezent dla uzależnionych od surfowania palcem po ekranie. Popyt na gadżety jest tak duży, że da się robić na nich dochodowy biznes.
„Wyspy” z gadżetami
Firma Teletorium zarabia na wszystkim, co związane z telefonami, od prawie 20 lat. Zna ten rynek na wylot. Należy do największej w tej części Europy grupy kapitałowej Tel Force One, która jest potentatem, jeśli chodzi o dystrybucję na Polskę sprzętu elektronicznego. Na początku tego tysiąclecia grupa stworzyła detaliczną sieć franczyzową, czyli właśnie Teletorium.
– Pomysł na tę markę powstał w okolicach 2004 roku – precyzuje Piotr Andrzejewski, dyrektor generalny Teletorium. – Rozwijaliśmy się na początku organicznie, dopiero po trzech latach działalności znacznie wzrosła liczba naszych punktów sprzedażowo-usługowych, ponieważ zaczęliśmy otwierać stoiska w centrach handlowych. Zajęliśmy się sprzedażą telefonów i serwisowaniem tych urządzeń, mając w ofercie także akcesoria do komórek. Jesteśmy obecni przeważnie w centrach handlowych każdego typu.
Teletorium dorobiło się około 190 punktów. Są to zwykle tzw. wyspy, czyli stoiska zlokalizowane w korytarzach galerii handlowych. Wszędzie tam, gdzie panuje spory ruch klientów, którzy chodzą między sklepami, od witryny do witryny i oglądają towary z myślą o zakupie. Spacerując, natykają się na stoisko. Podchodzą, oglądają i zwykle nie odchodzą z pustymi rękoma.
Wielkość miasta ani galerii nie ma znaczenia dla lokalizacji tego biznesu. – Poza metropoliami działamy w Kędzierzynie, Lublińcu, Śremie, Szczecinku czy Kościanie, wszędzie tam, gdzie znajdują się obiekty handlowe, czyli powierzchnia z pasażem dla kupujących; często po prostu są to powierzchnie handlowe przy hipermarkecie spożywczym. Nie ma nas natomiast w parkach handlowych, bo to specyficzny typ sklepów dostępnych dla klienta bezpośrednio z parkingu – tłumaczy Andrzejewski.
Impulsowy klient
Rynek telefonów bardzo się zmienił na przestrzeni ostatnich lat. Kiedyś handlowanie samymi aparatami miało największy sens. Franczyzobiorcy Teletorium też zarabiali na tej praktyce biznesowej. Punkty odkupywały nowe bądź używane telefony od klientów detalicznych, którzy dostawali je razem z wysokim abonamentem od operatorów, ale potrzebowali spieniężyć sam aparat. Teletorium odsprzedawało więc taki telefon z zyskiem, bo chętnych do zakupu było sporo. Teraz to nierealne. Abonamenty bardzo potaniały, trudno zatem ukryć w nich cenę telefonu. Poza tym użytkownicy dużo rzadziej kupują telefon od sieci komórkowej, skoro w tej samej albo niższej cenie mogą go zamówić przez internet.
Teletorium przemodelowało więc działalność i skoncentrowało się na sprzedaży akcesoriów do smartfonów. To główny filar tego biznesu. – Ludzie poszukują gadżetów, kupują impulsowo. Coś zobaczą, wpadnie im w oko, chcą to mieć. Może poprzez Allegro kupuje się wygodniej, bo nie trzeba wychodzić z domu. Ale jak już się wyszło i przyszło do centrum handlowego, można na miejscu przymierzyć etui – sprawdzić, czy pasuje do telefonu, czy odpowiada nam kształt, rozmiar, faktura, czy dobrze leży w ręku, czy się nie ślizga. Przychodzi też sporo klientów, którzy kupili folię ochronną na ekran telefonu przez internet, ale nie udało im się jej założyć. My pomagamy. Zapewniamy montaż w cenie produktu, na miejscu i na oczach klienta – mówi Andrzejewski.
Stoiska Teletorium zapewniają też serwisowanie sprzętu. Ale znowu – tak jak w przypadku sprzedaży telefonów – jest to usługa dodatkowa. Nie zawsze i nie od początku opłaca się zatrudniać serwisanta w punkcie. Stąd preferowane działanie na zasadzie punktu przyjęć i wydania, który korzysta ze sprawdzonych serwisów zewnętrznych. No chyba że dużo klientów zgłasza się do sklepu w celu naprawy sprzętu. Wówczas sieć franczyzowa rekomenduje swoim partnerom prowadzącym dany punkt, aby taka usługa była dostępna od ręki, ze specjalistą na miejscu naprawiającym telefon klientowi. To się musi jednak kalkulować.
Nie ma opłat wstępnych
Franczyza jest esencją tego biznesu. Sieć nie posiada własnych punktów – wszystkie są prowadzone przez współpracujących z nią partnerów. Wspomnianymi 190 punktami zarządzają 62 podmioty. – Są to głównie osoby młode, które dorastają razem z nami. Rekrutują się przeważnie ze środowiska byłych sprzedawców, którzy znają ten rynek, ale do tej pory pracowali dla kogoś innego, a teraz chcą być na swoim. Dlatego się do nas zgłaszają. Ale jest i inny powód. Wśród franczyzobiorców są również przedsiębiorcy prowadzący wcześniej samodzielnie taki punkt. Jednak nie robili tego dotąd w centrum handlowym. Przychodzą, bo obroty im maleją, a w galerii jest ruch – zapewnia dyrektor generalny Teletorium.
Przyjść może każdy i wziąć taki punkt we franczyzę. Trzeba mieć jedynie doświadczenie w handlu, prowadzić działalność gospodarczą lub być gotowym na założenie firmy, no i dysponować wkładem własnym. Minimalna kwota inwestycji waha się od 35 do 40 tys. zł. W kwocie początkowej jest zatowarowanie punktu, wyposażenie stoiska (umeblowanie, kasa fiskalna, komputer) oraz pierwszy czynsz. Wysokości czynszu nie sposób precyzyjnie określić w fazie przystępowania do sieci, kiedy inwestor jeszcze nie wybrał lokalizacji. Stąd rozpiętość kwoty początkowej. Teletorium nie pobiera opłat wstępnych. Jedynie zwrotna kaucja jest ustalana indywidualnie.
– Opłata za czynsz w galerii w małym obiekcie handlowym w niewielkim mieście to ułamek tego, co trzeba zapłacić w topowych galeriach w Warszawie. Czynsze są płatne z góry, bo tego wymagają centra handlowe i jest to zysk dla galerii. My nie pobieramy żadnych opłat wstępnych, z kolei wysokość opłat licencyjnych jest ustalana indywidualnie w toku negocjacji. Ale nie są one uzależnione od obrotu, co jest dobrą wiadomością dla potencjalnych franczyzobiorców – podkreśla Andrzejewski.
Rentowność po trzech miesiącach
Miesięczne koszty trudno uśrednić, bo zależą od lokalizacji punktu. A każda lokalizacja ma różny potencjał obrotowy. Najdroższy jest czynsz w centrum handlowym – stawki wahają się od tysiąca do kilkunastu tysięcy złotych. Do tego trzeba doliczyć koszty zatrudnienia pracownika (około 4,5 tys. zł). No i inne stałe wydatki: biuro rachunkowe, opłaty za media.
Zwykle jest tak, że do jednego punktu potrzeba dwóch pracowników na etacie. Sklep musi pracować 12 godzin dziennie, więc wychodzi około 300 roboczogodzin w miesiącu. Jedna osoba to za mało. Rekomendowany model zakłada angaż do pracy samego franczyzobiorcy, który powinien sobie dobrać do współpracy na zmianę kogoś zaufanego (niekoniecznie na cały etat; wystarczy na pół albo w wymiarze trzech czwartych). W trzecim miesiącu od rozpoczęcia działalności punkt robi się rentowny.
W jaki sposób rozwijać ten biznes i na nim zarabiać? Strategii jest wiele, a każdy z franczyzobiorców może mieć inną. Zróbmy symulację finansową. Powiedzmy, że właściciel stoiska wypracowuje marżę w wysokości 15 tys. zł. Od tego musi odjąć czynsz i opłatę franczyzową (niech to będzie 4 tys. zł), zapłacić rachunki i rozliczyć się z księgową. Zostaje mu około 10 tys. zł. Jeśli ma jednego pracownika (bo sam pracuje na punkcie), utrzymanie osoby zatrudnionej może kosztować 4,5 tys. zł. W kieszeni zostaje 6,5 tys. zł – tyle zarobił franczyzobiorca, stojąc na stoisku 140-180 godzin w miesiącu. Ale może nie pracować, zatrudnić drugą osobę i pod koniec miesiąca uzyska około 2 tys. zł – z samego doglądania punktu.
To już od samego przedsiębiorcy zależy, co dalej zrobi: zostanie z taką kwotą czy zainwestuje ją w uruchomienie kolejnego stoiska (przy założeniu zarabiania miesięcznie 6,5 tys. zł i odkładania połowy tej sumy, uzbieranie z oszczędności na wkład własny zajmie rok). Tam też może się zatrudnić, trochę popracować, a uzbierane środki przeznaczyć na uruchomienie kolejnego punktu. I w ten sposób rozwijać działalność. Ale nie musi inwestować, jeśli wystarczy mu dochód uzyskany tylko z jednego miejsca, nie ma potrzeby otwierania kolejnego.
– Niczego nie narzucamy, każdy sam decyduje, jaki model działania go interesuje. Jednak większość naszych franczyzobiorców ma więcej niż jedną lokalizację. Niektórzy partnerzy prowadzą nawet po 8-10 punktów. Najważniejsze to wyczuć odpowiedni moment na wyskalowanie swojego biznesu – radzi Andrzejewski.
Otwieramy Teletorium
Koszty inwestycji:
- towar: 23 tys. zł
- komputer: 1,5 tys. zł
- kasa fiskalna: 2 tys. zł
- pierwszy czynsz: 2,5 tys. zł
- adaptacja stoiska: 6 tys. zł
Razem: 35 tys. zł
Koszty miesięczne:
- czynsz: 2,5 tys. zł
- opłata franczyzoa: 1,5 tys. zł
- wynagrodzenie pracownika: 4,5 tys. zł
- rachunki: 600 zł
- księgowa: 400 zł
Razem: 9,5 tys. zł
Spodziewane przychody miesięczne: 15 tys. zł
Dochód przed opodatkowaniem: 5,5 tys. zł
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
W który biznes zainwestować – w tych wciąż zaskakujących nas czasach – aby zwiększyć swoje szanse na sukces i zyski? Przeczytaj w grudniowym numerze miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".
W styczniowym numerze miesięcznika "FRANCHISING" prezentujemy 25 sprawdzonych pomysłów na zyskowną knajpę, kawiarnię, pizzerię i lodziarnię we franczyzie.
Planujesz otwarcie własnej firmy, ale nie wiesz ile musisz mieć pieniędzy na ten cel? Podpowiadamy, jak to sprawdzić i nie dać się zaskoczyć niespodziewanym wydatkom.
Prezentujemy 10 pomysłów na nowe życie zawodowe dla 30- i 40-latków. Zdradzamy, kto może otworzyć McDonalda. Podpowiadamy, jak z sukcesem prowadzić naleśnikarnię, wypożyczalnię skuterów, sklep z telefonami i pasiekę.
Teletorium szuka franczyzobiorców wśród młodych ludzi. Ma dla nich specjalną ofertę, ułatwiającą start we własny biznes.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Rozważasz otwarcie firmy? Najpierw zainwestuj w subskrypcję magazynu "Własny Biznes FRANCHISING" i sprawdź, jaki biznes się opłaca! Tego nie przeczytasz w internecie!
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Franczyzobiorczyni Tax Safe z Krakowa dba o work-life balance, ale klientów cały czas jej przybywa. Jak sobie radzi?
Jeśli marzysz o własnym biznesie, szukasz inspiracji lub chcesz dowiedzieć się więcej o franczyzie – teraz jest idealny moment, by działać!
POPULARNE NA FORUM
Punkt przesyłek kurierskich
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Broker Kurierski
Do Koszałka Można coś więcej o ship center
Interes pompowany helem
Warto zajrzeć do KRS i posprawdzać z jakimi spółkami jest ten Pan powiązany - KPCG SPÓŁKA Z OGRANICZONĄ...
Myjnia samochodowa z dojazdem do klienta?
Znajomi z Myjnia samochodowa Warszawa przyjeżdżają do mnie za małą dopłatą. Myślę, że jeśli zapytasz to i przyjadą do cb
Punkt przesyłek kurierskich
Ja tam jestem w miare zadowolona z franczyzy Pakersów. Są szkolenia, materiały marketingowe. Na początku jak jeszcze tego potrzebowałam zawsze mogłam zadzwonić na...
Punkt przesyłek kurierskich
To ja dodam coś od siebie. Nigdy się nie dorobicie i nie zarobicie otwierając taki biznes z pośrednikiem.
Punkt przesyłek kurierskich
O kurczę, dobrze, że mówicie jak jest. Ja w sumie też się zastanawiałam, ale finalnie wybrałam Pakersów i wszystko śmiga jak narazie. Udało mi się szybko to...
Punkt przesyłek kurierskich
O kurczę, dobrze, że mówicie jak jest. Ja w sumie też się zastanawiałam, ale finalnie wybrałam Pakersów i wszystko śmiga jak narazie. Udało mi się szybko to...