Złote sny inwestora
Skoro redaktor naczelna pisma o franczyzie zamawia tekst o inwestycji w złoto, to coś tu nie gra. Prawdopodobnie oznacza to, że na inwestowanie w złoto jest moda i chcą o tym czytać już wszyscy z wolną gotówką. A to niechybny znak, że prawdopodobnie jesteśmy w trakcie spektakularnego wzrostu i wszystkim się wydaje, że złoto będzie już tylko rosnąć. A dodatkowo trwa jeszcze wojna u sąsiada, w kraju męczy inflacja, więc każdy stara się zabezpieczyć wartość majątku, jak umie. Ale uwaga: taki owczy pęd może być znakiem wyczerpywania się siły wzrostu na złocie…
W ochronie przed tłumnym zachowaniem typu: „kupujmy złoto, na tym się tylko zarabia!!!” , specjalnie na potrzeby tego tekstu przyjmę bliską mi rolę konserwatywnego inwestora, który próbuje czytelnikom zbić różowe (a może złote?) okulary i choć nie zna przyszłości, chce uczciwie pokazać wady i zalety inwestowania w złoto. Najpierw kilka zdań do osób nastawionych na szybki zysk na złocie w perspektywie od roku do trzech lat. Wystarczy spojrzeć na wykres złota – od początku XXI wieku cena złota wzrosła prawie 10-krotnie. Czy to stanowi podstawę do przewidywania dalszych silnych wzrostów? Nawet wojna nie daje już gwarancji, że wzrosty będą długie i tak spektakularne jak ostatnio.
Rządy wielu państw złoto kupowały przed wojną, a w trakcie będą je sprzedawać – wojna sporo kosztuje. Prawdopodobieństwo korekty bardzo wzrośnie. Złoto zazwyczaj drożeje, gdy na rynku mamy ujemne realne stopy procentowe, tzn. banki centralne utrzymują stopy procentowe poniżej inflacji. I choć w tej chwili tak jest, to właśnie zaczęło się to zmieniać – banki centralne rozpoczęły dynamiczną podwyżkę stóp, walcząc z inflacją. To znów ostrzeżenie dla wierzących w wieczną aprecjację kursu złota.
Gdy w latach 70. upadł system powiązania złota z walutami, nastąpił silny wzrost ceny złota, a zaraz po nim spadek z 900 dolarów do 300 – okres opadania kursu złota trwał 20 lat! Na kurs złota, gdy ten jest wysoko (w dodatku po długim wzroście, a tak jest teraz) – trzeba uważać. Wojna na Ukrainie dała siłę do wzrostu złota, ale może to być jedna z ostatnich fal, po której przyjdzie długa, dość bolesna korekta. W latach 2011-2015 cena potrafiła cofnąć się nawet o 40%. Choć to marzenie o spadku może być też moim pobożnym życzeniem, bo chcę złoto kupić taniej… Na pewno można na złoto spojrzeć inaczej: trend wzrostowy ciągle trwa, ciągle obowiązuje zasada ucieczki do bezpiecznych aktywów, dlaczego więc złoto nie miałoby za rok, dwa kosztować 2500 USD za uncję? Kto wie, tyle tylko że ja wolałbym złoto kupić na korekcie po 1800 USD. Drożej już nie, chyba że tylko małe ilości jako formę ochrony przed wojną. Obecna zmienność w tej chwili na złocie (mocne ruchy ceny) jest wystarczającą podstawą do traktowania złota jako dobrej inwestycji krótkoterminowej, ale to zachęta dla doświadczonych spekulantów, a nie osób szukających spokojnej przystani.
Złoto ma jednak swój istotny sens inwestycyjny – chroni majątek w czasie przed utratą wartości – tak jak każde dobro o ograniczonej dostępności (podobnie jest z inwestycją w ziemię, choć to inwestycja mniej płynna od złota). Złoto fizyczne to dobry pomysł także dla Kowalskiego nieobeznanego z inżynierią inwestowania. Złoto jako metal szlachetny, którego zasoby na ziemi są na wyczerpaniu, będzie zawsze dobrym zamiennikiem na waluty czy nawet towary (gdy wojna i bieda). Można, a nawet powinno się zabezpieczać część swojego majątku, kupując złoto inwestycyjne wysokiej próby (monety bulionowe albo sztabki). Nie mam tu oczywiście na myśli złotych ozdób kupowanych u jubilera, które zwykle są mieszanką gorszej próby i w razie odsprzedaży uzyskuje się za nie niską cenę złotego złomu.
Złoto inwestycyjne: złote sztabki i monety bulionowe
Moim pierwszym wyborem jest więc złoto fizyczne, czyli inwestycja w złote sztabki lokacyjne lub monety bulionowe. Takie produkty zawierają w sobie niemal wyłącznie kruszec. Ponadto nie wykazują wartości kolekcjonerskiej ani większych walorów estetycznych. Ich cena zależy zatem głównie od ilości znajdującego się w nich złota oraz jego bieżącego kursu rynkowego. Wszystko to sprawia, że idealnie nadają się do celów stricte inwestycyjnych, a konkretniej – do długoterminowego przechowywania majątku w złocie.
Zdaniem Marcina Kowalczyka, redaktora portalu Najlepszekonto.pl, dobrze jest kupować sztabki takich mennic, jak Valcambi, Heraeus, Umicore czy Perth Mint, wyroby np. Mennicy Polskiej jak najbardziej również będą dobrym wyborem. W przypadku monet bulionowych warto inwestować w tzw. wielką piątkę, czyli: południowoafrykańskiego Kruggeranda, Amerykańskiego Orła, Wiedeńskich Filharmoników, Liścia Klonowego czy Australijskiego Kangura.
Poszczególne sztabki i monety różnią się nie tylko wyglądem, ale też standardami wagowymi. Sztabki ważą od 1 do 1000 gramów, przy czym poszczególne mennice udostępniają sztabki zwykle w 10 lub 11 standardach: 1, 2, 5, 10, 20, 31,1 (1 uncja trojańska), 50, 100, 250, 500 i 1000 gramów. Natomiast złote monety bulionowe to przede wszystkim produkty jednouncjowe, choć na rynku łatwo znajdziesz też takie o masie 1/2, 1/4, 1/10, a nawet 1/25 uncji.
Każdy musi inwestować po swojemu, oceniając ryzyko. Do niczego nie namawiam, proszę nie traktować moich słów jak zachęty inwestycyjnej. Ale skoro redaktor naczelna pyta mnie o zdanie – odpowiadam, co zrobiłbym sam, gdybym miał nadwyżki finansowe. Otóż kupiłbym teraz złoto „ratunkowo” (czyli nieduże ilości, tak za kilkanaście tysięcy złotych), bo złoto zawsze się przyda, gdyby przyszło nam uciekać przed wojną. Kiedy okres zawieruchy i niebezpieczeństwa się skończy, wtedy warto dokupić więcej złota (sztabki, monety), ale koniecznie dopiero na korekcie, która musi nadejść, a potrafi zmniejszyć ceny złota o kilkadziesiąt procent. Nie spekulowałbym na złocie, kupione raz sztabki lub monety trzymałbym jako zabezpieczenie części majątku. Sprzedaż powinna następować tylko w wyjątkowych przypadkach, najlepiej na lokalnych szczytach cenowych po mocnych wzrostach. Jeśli myślimy o zakupie kruszcu na dłużej w perspektywie 10-20 lat, dobrze jest je regularnie dokupować (np. raz na pół roku lub rok), bo to wyraźnie obniża ryzyko trafienia w złą cenę. W praktyce tak powinno wyglądać inwestowanie w złoto: wraz z rosnącym majątkiem dokupujesz regularnie złoto.
To moja ścieżka, mój sposób myślenia o złocie, ale nie jest jedyny na rynku. Musicie poznać wszystkie. Spekulant zazwyczaj nie kupuje fizycznego złota, a produkty finansowe oparte na złocie. Popularnie nazywa się to inwestycją w papierowe złoto. Muszę przyznać, że dla mnie to oksymoron, coś jak sucha woda, ale jak ktoś ma życzenie i mocne nerwy, niech inwestuje.
Złoto „papierowe”
Aby inwestować w złoto papierowe, konieczne jest otwarcie rachunku maklerskiego, który pozwala na handel ETF-ami i kontraktami terminowymi CFD na złoto. CFD to skrót, oznaczający „contract for difference”. Jest to termin z języka finansowego, a dokładniej z języka traderów. Kupując kontrakt, nie stajesz się tak naprawdę posiadaczem instrumentu bazowego, czyli nie masz złota, nie stajesz się jego właścicielem – po prostu spekulujesz, zakładasz się z innymi uczestnikami rynku, czy jego cena wzrośnie lub spadnie.
Kontrakty CFD są instrumentem lewarowanym. Oznacza to, że jesteś narażony na znacznie większą ekspozycję na ryzyko w stosunku do depozytu na rachunku. Z pomocą dźwigni (x 100) możesz kupić dużą pozycję na złocie przy stosunkowo niewielkim wkładzie początkowym. Ale tracisz (ale też zyskujesz) 100 razy szybciej. Zabawa tylko dla kowbojów i piratów, bo średni poziom przegrywających na lewarowanych rynkach surowcowych zazwyczaj przekracza 80%.
Na portalu Najlepszekonto.pl w artykule „Inwestycja w złoto – wszystko, co musisz wiedzieć” jego autor Marcin Kowalczyk pokazuje konkretne rozwiązania inwestycji w tzw. papierowe złoto: „Innym rozwiązaniem jest zakup jednostek jednego z funduszy ETF w pełni zabezpieczonego kruszcem np. ZKB Gold ETF, Sprott Physical Gold Trust czy WisdomTree Physical Gold” – pisze Kowalczyk. W tym wypadku mamy do czynienia z funduszami, które faktycznie kupują sztabki i monety bulionowe, a nawet pozwalają zażądać wydania fizycznego złota. W praktyce przywilej obejmuje wyłącznie majętnych inwestorów, bo żaden ETF nie wypłaci środków pod postacią 10-, 20- czy 50-gramowych sztabek.
Możesz również zdecydować się na jeden z ETF-ów, który naśladuje zmiany kursu rynkowego złota, ale zwykle jest tylko w niewielkiej części zabezpieczony fizycznym kruszcem. Taki fundusz ma niższą opłatę za zarządzanie niż fundusz w pełni zabezpieczony, ale z oczywistych względów należy mu również przypisać nieco wyższe ryzyko.
W kruszec można również zainwestować poprzez zakup akcji wybranego producenta złota inwestycyjnego lub spółki wydobywczej. Ale choć ich kursy poruszają się w tym samym kierunku, co ceny metalu, to jednak mają znacznie większą zmienność. Ciekawą alternatywą może być więc zakup jednostek ETF-u na akcje wielu przedsiębiorstw związanych z rynkiem złota, które charakteryzują się mniejszymi wahaniami wartości i niższym ryzykiem inwestycyjnym.
Powyższy artykuł w żaden sposób nie jest zachęta ani ofertą inwestycyjną. Wybór, czy w ogóle kupisz złoto i po jakiej cenie, czy pójdziesz ścieżką inwestora konserwatywnego, inwestując w fizyczne złoto, czy pospekulujesz na kontraktach CFD, funduszach ETF lub spółkach wydobywających kruszec, należy wyłącznie do Ciebie.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Hipnoza w biznesie? W czym może pomóc? I czy to naprawdę działa? Anna Godlewska, hipnoterapeutka, coach i trener efektywnych zespołów zapewnia, że tak.
Marka New York Pizza Department podpisała umowę z masterfranczyzobiorcą w Egipcie. Na przyszły rok zapowiada pierwsze otwarcia na egipskim rynku.
La Mancha szuka partnerów szczególnie w Białymstoku i Szczecinie. Dlaczego to dobry moment na nawiązanie współpracy?
Z kosmetyczną marką Yves Rocher można współpracować w dwóch modelach. Czym się różnią?
Połączenie restauracji z produkcją piwa przyciąga klientów. Browar Korona postanowił to wykorzystać.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Rozważasz otwarcie firmy? Najpierw zainwestuj w subskrypcję magazynu "Własny Biznes FRANCHISING" i sprawdź, jaki biznes się opłaca! Tego nie przeczytasz w internecie!
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Franczyzobiorczyni Tax Safe z Krakowa dba o work-life balance, ale klientów cały czas jej przybywa. Jak sobie radzi?
Jeśli marzysz o własnym biznesie, szukasz inspiracji lub chcesz dowiedzieć się więcej o franczyzie – teraz jest idealny moment, by działać!
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...