Pomysły na biznes w branży budowlanej
W ostatnim kwartale rynek budowlany wydaje się nieco przyczajony. Z końcem 2023 roku skończyła się możliwość składania wniosków o preferencyjny kredyt mieszkaniowy 2 proc. Nie pozostało to bez wpływu na sprzedaż na rynku mieszkaniowym. Według raportu firmy doradczej JLL, zakończenie przyjmowania wniosków o kredyty z dopłatą spowodowało jej zmniejszenie. Łącznie na sześciu głównych polskich rynkach, czyli w Warszawie, Krakowie, we Wrocławiu, w Trójmieście, Poznaniu i Łodzi deweloperzy sprzedali w pierwszym kwartale tego roku 11 tys. mieszkań. To 23 proc. mniej niż kwartał wcześniej. Eksperci z JLL oceniają, że oprócz zakończenia programu BK2 były też inne przyczyny: ostrożność nabywców inwestycyjnych, przeciętna sprzedaż kredytów mieszkaniowych bez subsydium, z reguły słabszy sezon zimowy, niepewność części nabywców gotówkowych co do dalszej sytuacji na rynku.
Sytuacja może się jednak zmienić i to już wkrótce, bo w drugiej połowie roku ma ruszyć nowy rządowy program dopłat do kredytów „Mieszkanie na start”. – Na rynku już widać duży ruch – ocenia Mariusz Gaik, dyrektor ds. rozwoju sieci franczyzowej biur nieruchomości Great House. – W tej chwili, ze względu na oczekiwanie na ten program, ceny trochę przystopowały, choć nadal są na wysokim poziomie. Ci, którzy mają gotówkę, boją się jednak kolejnych podwyżek, dlatego kupują działki, domy, mieszkania. A przewidujemy, że ceny nieruchomości wystrzelą w górę na przełomie sierpnia i września, zarówno na rynku wtórnym, jak i na pierwotnym. Dlatego dla kupujących teraz jest dobry moment.
A ruch na linii kupno-sprzedaż oznacza dużo pracy dla szeroko pojętej branży okołobudowlanej. Koniunktura w mieszkaniówce dotyczy bowiem nie tylko deweloperów. Korzysta na niej wiele innych biznesów: architekci, ekipy remontowe, sklepy z wyposażeniem wnętrz, pośrednicy nieruchomości, a nawet monterzy klimatyzacji czy stolarze. Jakie są możliwości znalezienia sobie miejsca na tym rynku?
Kolejka do architekta
Coraz więcej osób projektując swoje mieszkania, sięga po fachową pomoc. Wolą zaufać ekspertom, od których oczekują przygotowania wnętrz tak, aby odpowiadały ich potrzebom, były funkcjonalne i ładne. – Klienci przekonali się do naszych usług – podkreśla Anna Księzyk, architekt wnętrz. W tej chwili na to, aby zajęła się kolejnym zleceniem, zgłaszający się do niej klienci muszą czekać 3-4 miesiące.
Historia Anny Księzyk to kolejny przykład na to, że wyuczony zawód nie determinuje zawodowej przyszłości. Nasza rozmówczyni z wykształcenia jest psychologiem społecznym. – Po studiach pracowałam w dziale marketingu jednej z korporacji. Spodziewałam się, że to będzie ciekawa, przede wszystkim kreatywna praca, ale się rozczarowałam – opowiada Anna Księzyk. – To była praca głównie z cyferkami. Czułam się w niej źle, nie na swoim miejscu.
Zaczęła więc szukać innego pomysłu na siebie i zdecydowała się na architekturę wnętrz. Skończyła studia podyplomowe na ASP w Łodzi. – Praca w korporacji była bardzo dobrze płatna, ale bez żalu się z nią pożegnałam i założyłam własną firmę – zapewnia. – W tamtym czasie skończył mi się też urlop macierzyński, to była taka ważna cezura. Pomyślałam, że albo teraz, albo nigdy.
Pierwsze projekty zrobiła na własne potrzeby, do własnego domu. Później wystartowała z usługami dla klientów. Tych pierwszych znalazła dzięki social mediom. – Na Facebooku są grupy poświęcone architekturze wnętrz. Kiedy startowałam w zawodzie, w 2018 roku, właśnie na tych grupach pozyskałam pierwszych klientów – opowiada Anna Księzyk. – Dzisiaj już tego nie robię, bo konkurencja jest tam duża, na jeden anons potencjalnego klienta odpowiada ok. 100 osób. Kilka lat temu odzew był zdecydowanie mniejszy.
Dzisiaj już Anna Księzyk ma klientów głównie z polecenia. – Mam też stronę internetową, choć rzadko ktoś na nią wchodzi – przyznaje. – Musiałabym zainwestować sporo pieniędzy, aby zbudować zasięgi, a to mi się zwyczajnie nie opłaca. Jednak doradzam, aby na początku działalności robić profesjonalne sesje realizacji swoich projektów i umieszczać je na stronie internetowej. To ważne, aby potencjalny nowy klient widział, że na bazie wizualizacji rzeczywiście powstają prawdziwe wnętrza.
Krok po kroku
Anna Księzyk nie projektuje wnętrz komercyjnych, tylko mieszkalne. – Rzadko robię projekty pojedynczych pomieszczeń, bo to bardzo pracochłonne, a mniej opłacalne. Wolę realizacje całych mieszkań czy domów
– mówi. Jej usługa składa się z kilku etapów, klient nie musi decydować się na wszystkie. Pierwszy to przygotowanie układu funkcjonalnego. – To taki projekt wnętrza w 2D – wyjaśnia Anna Księzyk. – Czyli ewentualne przestawienie ścian, zmiana układu pomieszczeń itd. Można to zrobić albo jeszcze na etapie budowy, albo już po odbiorze mieszkania. Bardzo niewielu klientów kończy współpracę ze mną w tym momencie, z reguły decydują się na kolejne usługi.
Kolejny krok to wykonanie wizualizacji w 3D, w kolorze, ze wszystkimi sprzętami, meblami – wtedy klient widzi, jak będą wyglądały jego wnętrza. W trzecim etapie architekt przygotowuje projekt techniczny, rysunki dla ekip wykonawczych, listę materiałów i sprzętów użytych w projekcie. – Oczywiście, jestem cały czas otwarta na sugestie klientów, ich uwagi – podkreśla Anna Księzyk. – Nie wyznaczam limitu poprawek, jakie klienci mogą robić w projekcie, choć większość architektów to robi. Czasem tych poprawek jest więc więcej, czasem mniej, a bywa, że nie ma ich wcale.
Jak przyznaje Anna Księzyk, większość klientów właśnie na tym etapie kończy współpracę z architektem. Choć jest jeszcze etap czwarty, czyli nadzór autorski. Wówczas to architekt pilnuje przebiegu remontu, kontaktuje się z ekipami wykonawców, dogaduje z nimi szczegóły, pilnuje realizacji, jest na budowie kilka razy w tygodniu, razem z klientem robi w sklepach zakupy materiałów i sprzętów. – To najważniejszy etap całej inwestycji – uważa Anna Księzyk. – Warto go powierzyć osobie, która o projekcie wie wszystko, a nie skupia się tylko na jednej jego części, jak konkretny wykonawca. Jednak nadzór to spory koszt, dlatego wielu klientów się na to nie decyduje.
Na przygotowanie kompleksowego projektu standardowego dwupokojowego mieszkania warto zarezerwować sobie ok. czterech miesięcy. To zdaniem pani architekt optymalny czas, choć wiele zależy tez od liczby uwag i poprawek, jakie zgłasza klient. Cena za taki projekt (bez nadzoru) to ok. 10 tys. zł brutto. – Równolegle zwykle staram się robić trzy projekty, najlepiej na różnych etapach – dodaje Anna Księzyk.
Co jest potrzebne architektowi wnętrz do pracy? Przede wszystkim dobry komputer i oprogramowanie. – Programy graficzne to dla architekta współczesna deska kreślarska – mówi Anna Księzyk. – Ja pracuję na dwóch, przygotowując układy funkcjonalne i wizualizacje.
Oprócz tego potrzebne są też bardziej tradycyjne sprzęty, jak dalmierz i metrówka. No i samochód, aby dojechać do klientów.
Architekt musi mieć też pełen zestaw próbek: płytek, podłóg, laminatów do mebli, materiałów obiciowych itd. – Próbki zazwyczaj dostaję od firm, z którymi współpracuję – dodaje Anna Księzyk. – A że moje biuro mieści się w domu, to mam pełną sypialnię próbników.
Fachowiec na wagę złota
Każdy chyba wie, że znalezienie dobrego i solidnego fachowca, który zrobi nam remont i wykończy mieszkanie, nie jest łatwe. Namiary do takich ekip znajomi przekazują sobie jak skarb. Michał Kapusta w branży remontowo-wykończeniowej działa od 2003 roku. Na początku pracował u kogoś, a w 2008 przeszedł na swoje. – Z zawodu jestem stolarzem, ale pracując w firmie zajmującej się remontami, chcąc nie chcąc, nauczyłem się wszystkiego – uśmiecha się Michał Kapusta. Podkreśla, że początki w tej branży nie należą do łatwych. – Trzeba poświęcić kilka lat, aby zapracować na zaufanie klientów – mówi. – Ale ten wysiłek później procentuje.
Początkowo zajmował się drobniejszymi remontami, malowaniem, wykańczaniem łazienek. Z czasem jednak zakres usług się poszerzał. Teraz jego ekipa budowlana wykonuje kompleksowe wykończenia i remonty domów i mieszkań: glazura, terakota, gładzie, podwieszane sufity, przeróbki hydrauliczne, przyłącza elektryczne itd. – Nie robimy tylko mebli – zaznacza. Nie pracuje już sam, ma dwóch pracowników, a w razie potrzeby zatrudnia tez dodatkowo jeszcze jednego. Nie zatrudnia podwykonawców. Wypracował sobie renomę i teraz klienci muszą czekać średnio 4-6 miesięcy na realizację zlecenia. – A bywa, że klient dzwoni i mówi, że za dwa tygodnie odbiera mieszkanie od dewelopera i chciałby od razu zacząć prace wykończeniowe. To niestety niemożliwe – mówi Michał Kapusta. – Zawsze robimy jedno zlecenie naraz. Można zaczynać kilka równocześnie, ale z doświadczenia wiem, że wtedy robią się opóźnienia, zwłaszcza że jest deficyt pracowników. Dlatego wolimy zrobić wszystko od początku do końca i dopiero pójść na kolejne zlecenie. Choć oczywiście bywa, że musimy wrócić do klienta, bo np. firma zewnętrzna montowała schody czy meble i coś trzeba po tym montażu poprawić, dokończyć.
Klientów ma z polecenia i ze strony internetowej. – Dobrze zrobiona strona internetowa odgrywa bardo ważną rolę – uważa Michał Kapusta. – Klienci chwalą, że nasza jest czytelna, przejrzysta.
Dziennie Michał Kapusta odbiera po 2-3 telefony od potencjalnych klientów. Na początku robi wycenę prac. – Jakieś 30 proc. z tych wycen przechodzi do realizacji – ocenia. – Ceny zawsze trzeba ustalać w odniesieniu do sytuacji w branży, na rynku. Mogą być minimalnie wyższe lub niższe niż średnia rynkowa. Na pewno nie warto pracować tylko na ZUS i pokrycie kosztów, bo przecież nie o to chodzi.
Sezon trwa cały rok
Koszt remontu to sprawa indywidualna, zależy od zakresu prac, stanu pomieszczeń. – Teraz remontujemy 47-metrowe mieszkanie w przedwojennej kamienicy. Remont jest kompleksowy, łącznie z wymianą instalacji elektrycznej, robieniem wylewek, gładzi, łazienki, kuchni itd. Koszt robocizny w tym przypadku to 70 tys. zł – zdradza Michał Kapusta.
W przypadku mieszkań w stanie deweloperskim, firma podaje cenę za 1 mkw. – Trudniej zrobić kosztorys w przypadku remontu starszego mieszkania. Z reguły podaje się wtedy widełki – dodaje Michał Kapusta.
– W takim mieszkaniu w remont trzeba włożyć też 2-3 razy więcej pracy niż w przypadku stanu deweloperskiego.
Średnio remont w standardowym 50-metrowym mieszkaniu trwa 3-4 tygodnie. – W tej branży można dobrze zarobić, jeśli pracuje się ciężko i sumiennie – podkreśla Michał Kapusta.
Michał Kapusta zauważa, że w branży jest niestety wiele firm, które psują rynek – albo zaniżaniem cen, albo słabą jakością pracy. – Czasem oglądam mieszkania, w których był taki „fachowiec” i po prostu szkoda mi tych klientów. Wyłożyli pieniądze, a okazuje się, że wszystko jest do wyrzucenia i do poprawki. Albo wykonawca zniknął i zostawił ich w połowie prac – mówi. – Ja zawsze podpisuję z klientami umowę, nieważne, na jaką kwotę jest zlecenie. Dla bezpieczeństwa obu stron.
Jeśli chodzi o inwestowanie w narzędzia potrzebne do pracy, Michał Kapusta radzi, aby zaczynać małymi krokami. – Najpierw kupiłem narzędzia niezbędne do pracy dla jednej osoby, np. maszynkę do cięcia glazury, wiertarkę. Z czasem dokupowałem kolejne – opowiada. Nie ukrywa, ze narzędzia nie są tanie. – Bruzdownica do przewodów kosztuje prawie 9 tys. zł, zestaw do robienia gładzi, czyli odkurzacz i maszyna do szlifowania to koszt 11 tys. zł – wylicza. – Warto zainwestować w dobre narzędzia, które posłużą kilka lat. Ale też trzeba liczyć się z tym, że one się zużywają, wymagają napraw, bo bez przerwy są w użytku. Co kilka tygodni trzeba coś naprawiać albo dokupić, więc ciągle się inwestuje w firmę.
Michał Kapusta i jego pracownicy pracują po dziewięć godzin dziennie, od poniedziałku do piątku. – W tej branży nie jest łatwo o dobrych pracowników. Wiele się słyszy np. o pijanych budowlańcach. W większych firmach to się często systemowo kontroluje, w małych różnie bywa, niestety – nie ukrywa. – Mam swoją sprawdzoną ekipę już bardzo długo. Podstawą jest na pewno dobre opłacanie pracowników.
Jak mówi Michał Kapusta, w branży remontowej nie ma już sezonowości. – Kiedyś bywały takie lata, że zimą miałem przestoje. Ale już od dawna pracujemy przez cały rok – podkreśla.
Własny kawałek podłogi
Sektor wykończenia i wyposażenia wnętrz jest w znacznej części uzależniony od tzw. ciężkiej budowlanki, gdyż około połowy klientów to właściciele nowych mieszkań i domów. Według Pawła Soroki, dyrektora działu wsparcia sprzedaży DDD Dobre Dla Domu, branża budowlana ma szansę w 2024 roku na powrót do odłożonych przez deweloperów planów inwestycyjnych. – Ceny wciąż są wysokie i raczej nie będą spadać, ale rynek nieruchomości zaczyna się z powrotem rozwijać – przekonuje Paweł Soroka. – Powstaje więcej małych i średnich mieszkań, chętnie wybieranych przez młode osoby. Szczególnie te mieszkania, które są w dobrych lokalizacjach, w centrach miast czy blisko dobrze zorganizowanej komunikacji miejskiej.
Menedżer dodaje, że nowo budowane mieszkania pozytywnie oddziałują również na branżę remontową, co przekłada się na większą liczbę zleceń dla pracowników wykończeniowych. To z kolei dobra wiadomość dla właścicieli sklepów DDD Dobre Dla Domu. Paweł Soroka zauważa, że pozytywne sygnały wysyła również cała gospodarka. – Po pierwszym kwartale widać wzrost sprzedaży detalicznej. Jest to dobra prognoza na nadchodzące miesiące. Równie dobrym sygnałem może być wskaźnik inflacji za kwiecień – wyjaśnia Soroka. – Z punktu widzenia naszej branży, istotnym pozytywem jest stabilność cen u naszych dostawców i pełna dostępność produktów, w tym krótkie czasy realizacji dostaw. Na rynku czuć ożywienie. To dobry moment na inwestycję w tę branżę.
DDD to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek sklepów specjalistycznych w sektorze wykończenia i wyposażenia wnętrz. Najistotniejszą cechą sklepów jest pogłębiona oferta w wybranym segmencie, czyli podłóg i drzwi, produkty we wszystkich strefach cenowych oraz wyspecjalizowani doradcy. Atutem jest również możliwość zakupu produktu z montażem, co stanowi obecnie większość transakcji w sieci.
Optymalna lokalizacja na sklep DDD Dobre Dla Domu to miasto powyżej 20 tys. mieszkańców. Na otwarcie salonu przyszły franczyzobiorca musi przeznaczyć 65-100 tys. zł. Kwota inwestycji będzie uzależniona od wielkości lokalu (koszty ekspozycji i zatowarowania). Partner może liczyć na wsparcie w wyborze i ocenie lokalizacji, projekt aranżacji lokalu, plan sklepu oraz wizualizację zewnętrzną. Firma pokrywa całość kosztów aranżacyjnych. Zatowarowanie sklepu odbywa się w oparciu o analizy danych sprzedażowych z analogicznych lokalizacji w całej Polsce. Centrala firmy rekomenduje franczyzobiorcy konkretne modele podłóg i drzwi, które z dużym prawdopodobieństwem trafią w gusta klientów w lokalizacji partnera. Pierwsze zatowarowanie i ekspozycja drzwi to wydatek 60-75 tys. zł. Według szacunków centrali, już w 3-4 miesiącu od otwarcia sklep powinien zacząć zarabiać – oczywiście przy zaangażowaniu partnera w pozyskiwanie klientów oraz działaniach zgodnych ze standardami. Najlepsze sklepy osiągają zwrot z inwestycji już po pierwszym roku swojej działalności.
Biznes sprawdzony w trudnych czasach
Sieć sklepów Komfort, która jeszcze kilka lat temu specjalizowała się w asortymencie podłóg, teraz oferuje klientom możliwość wyposażenia całego domu czy mieszkania. Dwa z blisko 70 sklepów franczyzowych marki prowadzi Marcin Walczewski. Obydwa otwierał w trudnych momentach. – Sklep w Gostyniu ruszył pod koniec 2019 roku, a jak wiemy, wkrótce zaczęła się pandemia i pojawiły się obostrzenia w działalności handlu – wspomina Marcin Walczewski.
Na szczęście trudny czas udało się przetrwać. Jak podkreśla franczyzobiorca, w okresie lockdownu wyniki sklepu pozwoliły zarobić na koszty, a pierwsze zyski salon przyniósł pół roku od momentu otwarcia – właśnie po sześciu miesiącach łączna sprzedaż przekroczyła 1 mln zł.
Biznes szedł na tyle dobrze, że franczyzobiorca zdecydował się na otwarcie kolejnej placówki – w Kościanie. I znów trafił na trudny moment. – Sklep otworzyłem w marcu 2022 roku, czyli tuż po wybuchu wojny w Ukrainie – mówi partner biznesowy sieci sklepów Komfort. – Wkrótce stopy procentowe wystrzeliły w górę. Znowu miałem trudny początek. Ale paradoksalnie, taki start może okazać się pomocny jak chrzest bojowy. Jeśli przetrwałem dwa razy takie ciężkie okresy, to chyba przetrwam już wszystko.
Sklep w Gostyniu ma w ofercie, oprócz tradycyjnego asortymentu podłogowego, także wyposażenie kuchni i meble. Natomiast salon w Kościanie oferuje wyposażenie łazienek. – Oczywiście w naszych sklepach robimy też dla klientów projekty kuchni i łazienek – podkreśla Marcin Walczewski. – 100 procent sprzedaży kuchni to sprzedaż razem z projektem.
Jak zauważa franczyzobiorca, o klientów trzeba zabiegać przez cały czas. – Widać duże amplitudy, jeśli chodzi o sprzedaż. Są tygodnie, kiedy bijemy rekordy, ale zdarzają się i takie, kiedy klientów jest mało – przyznaje. – Ostatnio oddano do użytku w naszej okolicy nowe budynki i klientom, którzy odebrali klucze, wyposażaliśmy dosłownie całe mieszkania. Jednak z reguły więcej zarabiamy na remontach mieszkań niż na tych nowych, oddanych do użytku.
Salon z Komfortem
Salony prowadzone na licencji stanowią około 43 proc. całej sieci Komfort. Franczyzobiorca marki powinien osobiście angażować się w prowadzenie biznesu. Doświadczenie w branży i w prowadzeniu własnej działalności jest mile widziane, ale niekonieczne. – Oferujemy pakiet szkoleń, które pomogą każdemu poczuć się ekspertem w branży – zapewnia Marta Parafińska, menedżer ds. franczyzy Komfort.
Sklepy otwierają się w miastach powyżej 20 tys. mieszkańców, jednak każda lokalizacja jest rozpatrywana indywidualnie. Aktualnie marka poszukuje franczyzobiorców m.in.: w Starachowicach, Ostrowcu Świętokrzyskim, Tomaszowie Mazowieckim, Kluczborku, Kętrzynie. Franczyzobiorca powinien dysponować lokalem wielkości około 400 mkw. Jednorazowa opłata licencyjna zaczyna się od 95 tys. zł. Współpraca z firmą Komfort bazuje na modelu depozytowym. Centrala wyposaża w pełni salę sprzedaży, dostarcza narzędzia techniczno–informatyczne, nowoczesną ekspozycję, a także pakiet szkoleń i sprawdzone know-how. Przez cały okres trwania umowy franczyzobiorca może liczyć na wsparcie zarówno marketingowe, jak i operacyjne ze strony dyrektora regionu. – Klienci coraz bardziej cenią swój czas i poszukują kompleksowości, czyli możliwości powierzenia całego procesu wykończenia mieszkania bądź domu jednemu podmiotowi. To właśnie znajdą w naszych sklepach – dodaje Marta Parafińska.
Marcin Walczewski podkreśla, że zadowolenie klienta to najlepsza forma reklamy dla sklepu. – Klienci nie przychodzą do nas tylko raz. Wracają przy każdym remoncie, mamy takich, którzy od pięciu lat co rok robią u nas zakupy – mówi franczyzobiorca. – Przyprowadzają też znajomych, sąsiadów, członków rodziny, którym polecają nasze usługi i produkty. Dlatego uczulam personel, że nie chodzi nam o to, aby sprzedać klientowi cokolwiek. Najważniejsze jest właściwe rozpoznanie potrzeb i dopasowanie odpowiedniej oferty, produktu. Sam też sprzedaję w swoich sklepach i do tej zasady się stosuję.
Zadanie dla agenta
Rynek mieszkaniowy to przede wszystkim sprzedaż i kupno nieruchomości. Tutaj coraz częściej do akcji wkraczają zawodowi pośrednicy. Mariusz Gaik, dyrektor ds. rozwoju sieci franczyzowej biur nieruchomości Greathouse, przyznaje, że jeszcze kilka lat temu zapotrzebowanie na usługi agentów nieruchomości było dużo niższe – ale sytuacja się zmienia. – Świadomość klientów rośnie i coraz więcej osób zgłasza się do nas z prośbą o pomoc w sprzedaży lub znalezieniu nieruchomości dla siebie – ocenia Mariusz Gaik.
Po co komu pośrednik w kupnie czy sprzedaży? Co tak naprawdę agent zapewnia klientom? – Już podczas pierwszej rozmowy telefonicznej przeprowadzam wywiad: co to za nieruchomość, gdzie się znajduje. Po to, aby w głowie oszacować sobie jej cenę – mówi Andżelika Hanowska, franczyzobiorczyni Greathouse.
– Niestety bywa, że cena oczekiwana przez klienta nie do końca odpowiada realiom rynku. Zdarza się, że ją zawyżają, ale czasem też zaniżają. Ja jestem od tego, aby cenę urynkowić. Sprzedać nieruchomość w jak najwyższej możliwej cenie – ale takiej, którą zaakceptuje rynek.
Agent sprawdza również stan techniczny i prawny nieruchomości. – Zawsze podkreślam, że nie należy niczego ukrywać, bo to jest działanie na własną szkodę – kontynuuje Andżelika Hanowska. Agent przygotowuje też profesjonalne ogłoszenie na portale sprzedażowe. – Czasem wystarczy niewiele, np. zdjąć coś z półek przed zrobieniem zdjęć, aby mieszkanie wyglądało atrakcyjniej. Robię więc lekki home staging nieruchomości, profesjonalne zdjęcia, przygotowuję treść ogłoszenia – wylicza franczyzobiorczyni.
Agent sprawdza umowy, potrzebną dokumentację, pozyskuje konieczne dokumenty, np. audyt energetyczny.
Mariusz Gaik mówi, że agent powinien zrealizować 1-2 transakcje miesięcznie, aby dobrze zarobić. – Średnia prowizja to 4 proc. od wartości transakcji. Przy mieszkaniu sprzedanym za 0,5 mln zł jest to więc całkiem dobra pensja – dodaje dyrektor ds. rozwoju sieci Great House. – A są przecież transakcje na o wiele wyższe kwoty.
Licencja w nieruchomościach
Franczyzobiorcy Greathouse przechodzą szkolenia wprowadzające i uzupełniające, uczą się budować bazę ofert i klientów, poznają przepisy regulujące rynek handlu nieruchomościami, techniki sprzedaży. – Wolimy dać naszym franczyzobiorcom wędkę, a nie rybę. Dlatego owszem, udostępniamy leady sprzedażowe, ale budową bazy ofert i klientów zajmuje się jednak głównie franczyzobiorca – podkreśla Mariusz Gaik. – Dostaje od nas wszelkie niezbędne narzędzia, np. systemy do filtrowania ofert w internecie, ale powinien też po prostu wykonywać mnóstwo telefonów, rozmawiać z ludźmi, zwracać uwagę na banery z ogłoszeniami wiszące na osiedlach. Po pierwszym roku działalności, jeśli pracował solidnie, będzie mógł już liczyć na zgłoszenia z polecenia.
Andżelika Hanowska drugi rok działa we franczyzie Greathouse. Pracuje sama, mobilnie, dojeżdżając do klientów. – Uznałam, że nie ma sensu otwierać stacjonarnego biura, bo skoro jestem w ciągłym ruchu, to i tak będzie prawie cały czas zamknięte – uśmiecha się franczyzobiorczyni. – Teraz już głównie mam klientów z polecenia. Łatwo nawiązuję kontakty z ludźmi i to procentuje. Średnio mam 2-3 transakcje miesięcznie. Zawsze staram się zabezpieczyć interesy obu stron.
Greathouse nie pobiera opłaty za przystąpienie do sieci. Inwestycja w wyposażenie biura to 15-20 tys. zł. W pierwszym miesiącu działalności franczyzobiorca jest zwolniony z opłat na rzecz centrali, w każdym kolejnym płaci 1 tys. zł stałej opłaty za obecność na portalach ogłoszeniowych oraz od 9 do 13 proc. prowizji od przychodu. – W tym zawodzie dobrze odnajdzie się osoba komunikatywna, otwarta na ludzi, szybko przyswajająca wiedzę, z analitycznym podejściem – wylicza Mariusz Gaik. – Agent nieruchomości to jakby kilka zawodów w jednym: trochę geodeta, trochę prawnik, notariusz, trochę fotograf, mediator, a nawet psycholog. Ale jeśli jest się dobrze przygotowanym, a my w tym pomagamy, to naprawdę można dobrze zarobić.
Bloki i osiedla domów jednorodzinnych rosną w ostatnich latach jak grzyby po deszczu. Choć pewnie w którymś momencie ten rynek zacznie się nasycać, to w branży budowlanej i wykończeniowej i tak wciąż będzie co robić. Mieszkania i domy w zasadzie nieustająco się remontuje, zmienia wystrój, dostosowuje do zmieniających się potrzeb. Albo zmienia na nowe, większe. Rośnie też rynek nieruchomości inwestycyjnych, przeznaczanych na wynajem. Ruch w tym biznesie ciągle więc trwa.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY

– Większość podłóg i drzwi sprzedaje się wraz z usługą montażu, dlatego ekipy montażowe to bardzo ważna część mojego biznesu – mówi Radosław Chabowski, franczyzobiorca DDD Dobre Dla Domu.
Ubiegły rok przyniósł znaczący przełom dla sieci sklepów Komfort, uznanej marki w branży wykończenia wnętrz w Polsce.
Jaki biznes ma szansę powodzenia w obecnych realiach rynkowych? Dowiedz się z nowego numeru magazynu "Własny Biznes FRANCHISING".
Zainspiruj się sukcesami i poznaj sprawdzone pomysły na biznes! Grudniowy numer „Własny Biznes FRANCHISING” pełen praktycznych porad i historii przedsiębiorców już w sprzedaży!
Greathouse chce otworzyć 50 placówek w Polsce. Kto może zostać franczyzobiorcą marki?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE

Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Prezentujemy 15 pomysłów na biznes dla osób, które mają na inwestycję od 5 do 100 tys. zł. Podpowiadamy, jak zarabiać na prowadzeniu bloga. Tłumaczymy, jak otworzyć i z sukcesem prowadzić kawiarnię, wypożyczalnię aut, firmę sprzątającą, salon jubilerski oraz pole golfowe. Radzimy, co zrobić, żeby zostać franczyzodawcą.
Sahar Kebab chce rozwinąć sieć swoich przyczep gastronomicznych w całej Polsce. Czym się wyróżnia na tle konkurencji?
Rozwijająca sieć marketów Mrówka Grupa PSB rośnie szybciej niż cały rynek. Na jakich zasadach można do niej dołączyć?
Aby zarobić, trzeba sprzedać rzecz należącą do klienta, którą czasowo przechowujemy, bo nie jest naszą własnością. Lombardy świetnie prosperują, a pożyczki pod zastaw są wysoko oprocentowane.
POPULARNE NA FORUM
Greathouse gwarancją wsparcia biznesowego i sukcesu
Jeśli ktoś chce porozmawiać o założeniu biura pod naszym brandem to zapraszam na spotkanie lub kontakt mailowy/tel mail: mariusz@greathouse.pl tel: 690 550 273 Na forum...
WGN selekcjonuje partnerów
Nieruchomości zawsze były w obrocie, pośrednictwo to dobry fach na przyszłość.
Od agenta do właściciela
Z WGN współpracuje od lat, wiele nieruchomości powierzyłem w ręce agentów. Polecam każdemu.
WGN idzie na rekord
Gratulacje! To zaskakujący wynik. WGN jest znaną marką i przyciąga klientów.
Od agenta do właściciela
Odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku! WGN ma znakomitych i profesjonalnych partnerów
WGN idzie na rekord
Bardzo ciekawy artykuł. Warto przyjrzeć się Grupie WGN jako pomysł na biznes.
Od agenta do właściciela
Brawo Panie Tomaszu! Widać, że nieruchomości to Pana pasja. Ciekawa franczyza, może sama zainteresuje się tematem.
Nowa franczyza w nieruchomościach
Dobrze rozumiem, że oprócz agencji nieruchomości mogę zarabiać dodatkowo na poleceniach usług, jak kredyt i ubezpieczenie tak? Pozdrawiam, Krzysztof