Sportowiec to solidny biznesmen
Czasy dziś są trudne i nieprzewidywalne, dlatego nie tylko aktorzy czy piosenkarze, także sportowcy szukają pomysłu na siebie pod kątem przyszłości w zupełnie innej branży. Twardziel z ringu wybrał branżę kosmetyczną. Skąd taki pomysł? I dlaczego już teraz? Jeszcze podejrzewam nieraz zobaczymy pana podczas kolejnych sportowych starć…
Choć nie jestem ekspertem od urody (śmiech), to wiem, czego brakowało mi, facetowi czynnie uprawiającemu sport, na półce z męskimi kosmetykami: takiego produktu, który nie tylko atrakcyjnie by pachniał, ale przede wszystkim działał antygrzybicznie i antybakteryjnie. Choć oferta w drogeriach na półkach dla panów jest bogata, to nie mogłem znaleźć takiego balsamu czy kremu, który akurat dla mojej skóry byłby idealny. Wolałem „podkradać” kosmetyki swojej partnerce, która ma własną markę kosmetyczną „By Kamila Wybrańczyk”.
Zresztą to właśnie Kamila jako pierwsza zaczęła mi sugerować, że może przyszła pora, abym zrobił coś, co nie jest związane ze sportem. A skoro w pewnym sensie nieświadomie odkryłem niszę na rynku, to może branża kosmetyczna byłaby dobrym kierunkiem? „Jeśli wiesz, czego chcesz, tylko nie możesz tego kupić, stwórz to”, zaproponowała. Byłem zaskoczony. Ja? Bokser i własne kosmetyki? Wprawdzie Kamila świetnie radzi sobie na rynku i to bez wsparcia menedżera czy specjalisty od PR, ale jest… kobietą. Czyli już z natury rzeczy kocha kosmetyki i się na nich zna (śmiech). Coraz częściej ten temat pojawiał się jednak podczas naszych rozmów. Kamila uświadomiła mi, że wielu mężczyzn wciąż uważa dbanie o siebie za niekoniecznie męskie. Bo gdzieś tkwi w nas stereotyp, że prawdziwy facet musi być spocony, unika balsamów, kremów i takich tam rzeczy, bo są zarezerwowane dla kobiet. „Możesz to zmienić. Znając własne oczekiwania, jesteś na dobrej drodze, aby stworzyć coś, co chętnie kupią także inni panowie”, nie dawała za wygraną.
Coraz częściej zacząłem się nad tym pomysłem zastanawiać. Wielu nie tylko sportowców ma zawodowy plan B na życie. Zresztą myślę, że w obecnych czasach skupianie się tylko na jednym kierunku biznesowym to ryzyko. Każdy biznes jest nieprzewidywalny. Kariera sportowca to w pewnym sensie także prowadzenie własnego biznesu. Ostatecznie uznałem, że nie ma sensu czekać na odpowiedni moment tylko zacząć „tu i teraz”. Powstała więc moja marka The Balance Cosmetics, dzięki której przekonuję facetów, że jest więcej możliwości zadbania o siebie niż tylko mydło (śmiech). Nowy biznes wcale nie przekreślił mojej kariery sportowca. Wręcz przeciwnie. Obie te działalności uzupełniają się, obie z taką samą pasją rozwijam.
Skąd wziął się pomysł na nazwę marki?
Z życia… W życiu potrzebny jest nam balans, nikt nie zdaje sobie sprawy z tego tak dobrze, jak ja. Sporo przeszedłem, ale nie miejsce teraz na wracanie do przeszłości… To balans daje nam szczęście, zapewnia dobre samopoczucie i uczucie spełnienia. Balans to harmonia – między życiem zawodowym i prywatnym, wszystkiego ma być dokładnie tyle, ile potrzebujemy. Ani za mało, ani za dużo. I moje kosmetyki mają pomóc w odnalezieniu tego balansu. Nie jest ważne to, kim jesteś: piekarzem, murarzem czy sportowcem – każdy z nas może o siebie zadbać. Minęły czasy, kiedy mężczyźni używali tylko brzytwy, pędzla do golenia i mydła. Ten potrzebny balans to czas dla siebie spędzony w łazience z kosmetykami, dzięki którym poczujemy się wyjątkowi. Facet też tego potrzebuje, choć zwykle się nie przyznaje.
Oprócz kosmetyków The Balance Cosmetics to także perfumy. Ma pan nosa do biznesu…
(Śmiech). I znów w pewnym sensie to zasługa mojej partnerki. Jest ekspertem w tej dziedzinie, wypuściła na rynek pod swoją marką aż dziewięć rodzajów perfum. Świetnie się przyjęły, choć konkurencja jest spora. Zanim zacząłem podpatrywać proces tworzenia perfum, nie zdawałem sobie sprawy z tego, ile to wymaga pracy, jak niezbędny i ważny jest park maszynowy oraz przede wszystkim jak istotna jest fachowa wiedza. Nigdy nie powiem, że mam nosa do zapachów, bo na takie określenie w pełni jedynie zasługują renomowane, światowe marki, jak Dior, Chanel czy Hermes, które zatrudniają „te nosy” za ogromne pieniądze. Bardziej znam oczekiwania sportowca i faceta, który po pierwsze lubi aktywność fizyczną, a po drugie chce intrygująco pachnieć.
W The Balance Cosmetics tworzeniem perfum od strony technicznej zajmują się wynajmowani do tego zadania specjaliści, do mnie należy końcowy etap. Zapach perfum, który trafi na rynek, najpierw ma mi się podobać, wywoływać moje emocje i przyciągać uwagę tych, którzy go ode mnie poczują. Lubię ten etap, kiedy zapach testuję na swojej skórze i dostaję feedback, jak jest odbierany przez innych. Kamila kiedyś mi powiedziała: „Baw się tą pracą. Komponuj, wąchaj, testuj, ale zawsze przy tym miej przyjemność i traktuj to, co robisz, jak świetną zabawę”. Ma rację w stu procentach. Im mniej traktuję to nowe wyzwanie zawodowe jak pracę, a bardziej jak przygodę i coś wyjątkowego, tym lepiej mi to wychodzi. Lubię dobrze pachnieć, wiem, czego oczekuję od zapachu. Ma on być uzupełnieniem mojej osobowości. I jeśli tak samo moje perfumy odbierają inni, to już jest ogromny sukces.
Własne perfumy to kosztowna przygoda?
Na pewno nie jest tania (śmiech). Ale szczegółów biznesowych nie będę zdradzał. Powiem jedynie, że najdroższą inwestycją są esencje. Im trudniej dostępne na rynku, ponieważ wiążą się ze skomplikowanym pozyskiwaniem, tym cena idzie mocno w górę. Ktoś może zarzucić, że cena moich perfum jest za wysoka. Jednak proszę mi wierzyć, nie dlatego, że jestem aż tak łakomy na pieniądze, tylko sporo kosztuje mnie wyprodukowanie takiego zapachu, który z założenia ma być jedynym w swoim rodzaju. Nic nie wzbudza podświadomości płci przeciwnej mocniej niż efektowne perfumy. Zapach jest w stanie przekazać coś bardziej tajemniczego, urzekającego i mniej uchwytnego niż makijaż czy ubiór. Aby zrozumieć, z czego wynika cena perfum, trzeba wiedzieć, jak powstają zapachy zamknięte we flakonach i że jest to złożony proces. Trzeba testować poszczególne składniki, aby stworzyć ostateczny produkt. Specjaliści zajmują się łączeniem nut zapachowych, ich intensywnością, kolejnością uwalniania się. Każdy etap oznacza wydatek. Do tego dochodzi jeszcze opakowanie i sama sprzedaż. Dzięki temu, że sami z Kamilą zajmujemy się promocją i marketingiem, mogliśmy i tak, myślę, zaproponować konkurencyjną cenę.
Ma pan ulubiony zapach własnej marki?
Każdy swój zapach uwielbiam w zależności od sytuacji. Obecnie w ofercie mamy cztery zapachy. Adventure to perfumy dla kobiet i mężczyzn, którzy pragną wyrazić swoją indywidualność i elegancję w sposób zarówno świeży, jak i zmysłowy. To zapach świetnie relaksujący, a jednocześnie świetnie go się „nosi” przy wysokich temperaturach na zewnątrz. Perfumy Wild przypominają zapach pełen energii, dzikości i męskości, której trudno się oprzeć. Jest to zapach stworzony dla odważnych, pewnych siebie mężczyzn, którzy kochają przygodę i wolność. Inspirujący, odważny i nieokiełznany. Natomiast Passion to absolutny must have w perfumeryjnej garderobie. Nutami głowy są anyż i bergamotka, nutami serca są miód i wanilia, nutą bazy jest paczula. Zapach to zdecydowanie unisex, który przyciąga uwagę i budzi pozytywne skojarzenia, przypominając o słonecznych dniach i miłych chwilach. Natomiast Obsession marki The Balance to limitowana edycja męskich, niszowych perfum z dodatkiem feromonów. Olejki zawarte w perfumach pochodzą z Arabii Saudyjskiej.
The Balance Cosmetics to nie tylko perfumy, to także kosmetyki: szampony, żele, balsamy. Są ukierunkowane przede wszystkim na aktywne fizycznie osoby czy przeznaczone dla każdego?
Stworzyliśmy je z myślą o mężczyznach, nie tylko sportowcach, lecz także osobach ogólnie aktywnych. Siłownie to siedlisko zarazków, często „przynosiłem z maty” na skórze różne grzyby czy bakterie. Duży wysiłek fizyczny jest obciążeniem dla układu oddechowego czy mięśniowego, ale też dla skóry. Moje kosmetyki, a przede wszystkim składniki w nich, mają działanie antygrzybicznie i wpływają na mikrobiom skóry (dzięki np. zawartości srebra koloidalnego). Dlatego właśnie powinny zagościć na stałe na półce w łazience każdego zawodowca i amatora, który lubi po pracy lub przed nią potrenować. Starannie przygotowywaliśmy się z wejściem na rynek kosmetyków. Sama produkcja i znalezienie laboratorium, które tym się zajmie, nie jest prostą sprawą. Na rynku wprawdzie jest sporo firm z różnorodną ofertą, ale znalezienie tej idealnej do produkcji kosmetyków kontaktowych pod własny pomysł wcale nie jest takie łatwe. Ostatecznie nam się udało wybrać i jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów.
Sukces marki ściśle związany jest z reklamą i marketingiem. Oboje z panią Kamilą jesteście znanymi osobami. Ktoś z boku może powiedzieć, że jest wam dlatego łatwiej w tej nowej branży. Na co kładziecie przede wszystkim nacisk? Media społecznościowe? Współpracujecie z influencerami? Działacie według określonej strategii marketingowej czy raczej spontanicznie publikujecie treści?
A tu panią zaskoczę, nie współpracujemy z influencerami, choć wiadomo, że to teraz silny kanał reklamowy i promocyjny. Zrezygnowaliśmy z niego świadomie, stawiając nacisk na własne, publikowane zresztą spontanicznie posty w mediach społecznościowych oraz marketing szeptany. Reklama drogą pantoflową jest naszym zdaniem najlepszą promocją marki. Zadowolenie klienta jest podstawą prowadzonej przez nas działalności. Cieszymy się, że w świecie internetowego hejtu jakoś nas on omija. A przecież wiadomo, że dziś szczególnie ci, którzy nie próbowali danego produktu, chętnie go publicznie negują, szczególnie jeśli w ten sposób można utrzeć nosa rozpoznawalnej osobie. Bo tak można szybko i łatwo zaistnieć w internecie. Jak zaznaczyłem, nas hejt jak na razie omija. Może dlatego że jesteśmy stosunkową młodą marką? Albo dlatego, że… produkt jest świetny (śmiech). Ale na serio, liczymy się z tym, że im większe będziemy odnosić sukcesy, tym prędzej znajdą się ci, którzy będą chcieli się na nich „wybić”, krytykując naszą markę. Dlatego tak mocno stawiamy na jakość produktów, pod tym kątem nie uznajemy kompromisów. Wiem, jaki kosmetyk mnie zadowoli w stu procentach. I tylko taki chcę mieć w swojej ofercie. Jakość obroni się sama, podobnie jak bylejakość pociągnie markę na samo dno.
Ogromna rola w sukcesie każdego biznesu to dobry zespół, zresztą podobnie jak w sporcie. Oboje z partnerką macie marki w branży kosmetycznej. Jak ważna dla was jest współpraca? A może jak u sportowca czasami dochodzi do głosu chęć… bycia lepszym?
Konkurencja pod jednym dachem? W żadnym wypadku (śmiech). Współpraca jest najważniejsza. Jak to mówią ludzie sukcesu, konkurują ludzie mali, współpracują duzi, a pomagają wielcy… Oboje z Kamilą świetnie się uzupełniamy. Jesteśmy prywatnie razem już 13 lat, przez ten czas zawsze motywowawaliśmy się wzajemnie. Kama jest moją inspiracją. Zawsze we wszystko, co zaczyna robić, mocno wierzy. To dzięki niej otworzyłem firmę i powiem szczerze, że bardzo mi się to podoba (śmiech). Na co dzień pomaga mi, jeśli chodzi o składy kosmetyków, etykiety, logistykę. Razem wymyślamy kampanie reklamowe. Ważne jest to, że wiemy, czego chcemy. Jak pojawiają się różnice w myśleniu, przegadujemy problem. Dlatego z premedytacją zrezygnowałem ze speców od marketingu z zewnątrz. Nie mamy, jak większość znanych osób, asystentów... Wolimy sami od A do Z zajmować się wszystkim. Liczymy się z możliwością popełniania błędów i pewnie je nieraz jeszcze popełnimy, ale nawet wtedy będziemy z nich wyciągać wnioski, a nie załamywać ręce. Jak dotąd świetnie nam wychodzi to, co sobie zaplanowaliśmy. Nie wiem, czy z kimś, kto tylko pracowałby z nami, a nie czuł produktów tak, jak my czujemy, współpraca układałaby się na takim wysokim poziomie.
Czy sport i biznes mają wspólne punkty zaczepienia? I nie chodzi mi o pieniądze… Bardziej o cechy, które wyrobione dzięki uprawianiu sportu pomagają panu w biznesie?
Zdecydowanie sport i biznes mają wiele wspólnego. Do jednego i drugiego trzeba przyłożyć się w stu procentach. Nie można iść na skróty, ponieważ życie szybko takie podejście zweryfikuje. Łączą się pod względem motywacji, wartości i wizji, zresztą dlatego często sportowcy po zakończeniu kariery są świetnymi biznesmenami. Na rynku jest wiele marek prowadzonych przez piłkarzy, tenisistów czy zawodników innych dyscyplin. I to nie tylko na zasadzie „udostępnienia” znanej twarzy do promowania marki. Dobry sportowiec, jeśli coś zaczyna robić, to angażuje się całkowicie. Sportowcy kochają to, co robią, każdy z nas chce wygrać i osiągać postawione przed sobą cele, a czy nie to samo dotyczy biznesu? Cechą sportowca jest dążenie do bycia najlepszym w tym, co się robi, ponieważ nikt nie chce być przeciętny. Ja też nie chcę, czy jest w tym coś złego? Nic podobnego. Nie chcę, aby moja marka była jedną z wielu na rynku kosmetyków. Przeciętność to prosta droga do porażki. Wiem, że droga do sukcesu zarówno w sporcie, jak i w biznesie jest długa, w międzyczasie ponosimy porażki, ale trzeba sobie z tym radzić i z determinacją dążyć do celu. Kolejny wspólny mianownik między sportem a biznesem to mocny charakter... Taki właśnie ma moja partnerka życiowa i biznesowa. Kamila uwielbia podejmować ryzyko, ona ma pomysł i natychmiast działa, u mnie zajmuje to trochę więcej czasu (śmiech). W sporcie przyjmuję szybko wyzwania i się ich nie boję, w biznesie jednak mam czasami wątpliwości, ale wtedy do akcji wkracza Kamila.
Słyszałam, że asortyment marki powiększy się o maszynki do golenia. To prawda? Jakie są kolejne pomysły na rozwój The Balance Cosmetics?
Już teraz zapewniam, że to będzie hit! Golę się od 16. roku życia na… zero, jak widać, zawsze jestem łysy, nie lubię zarostu (śmiech). Więc kto, jak nie ja, może wiedzieć lepiej, czego wymagać od dobrej golarki? Niestety, jeśli komuś się wydaje, że wyprodukowanie na polski rynek nowej golarki to łatwa sprawa, bardzo się myli. To ogromne wyzwanie zarówno finansowe, jak i produkcyjne, ponieważ duże i znane marki mają na tym polu monopol. Ale nie przestraszyłem się tego, przeciwnie, jeszcze bardziej to zmotywowało mnie do stworzenia czegoś własnego. Już niedługo przedstawimy nową jakość maszynek do golenia pod własnym szyldem. Co najważniejsze, połączyliśmy tę jakość z dostępnością cenową dla każdego. Chcę, aby z moich produktów mógł korzystać każdy, aby było na nie stać klientów. Oczywiście, biznes polega na tym, aby na nim zarabiać, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że na początkowym etapie trzeba sporo inwestować. W The Balance Cosmetics pojawią się także nowe balsamy, będą kolejne perfumy. Małymi kroczkami idziemy do przodu. Najważniejsze, że sprawia nam ogromną przyjemność rozwijanie marki. Dla mnie to zupełnie nowa przygoda, zupełnie inne wyzwanie niż wtedy, kiedy zakładam rękawice bokserskie czy staję do walki. Nie traktuję jednak klientów jak przeciwników, z którymi mam walczyć o sukces, tylko przyjaciół, którym chcę zaproponować coś wyjątkowego. Proponuję produkty swojej marki, ponieważ zależy mi na odbiorcach, a skoro wiem, że tworzę coś dobrego i wyjątkowego, to chcę się tym z nimi podzielić.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
– Od zawsze chciałam być niezależna i mieć swoje pieniądze. W liceum namówiłam koleżankę i zatrudniłyśmy się na pół etatu na poczcie jako sprzątaczki. Niestety, szybko nas wywalili, bo kompletnie nie umiałyśmy sprzątać – mówi Grażyna Wolszczak, aktorka i współwłaścicielka Teatru Garnizon Sztuki.
W The Protocol School of Poland założonej przez dr Irenę Kamińską-Radomską, mentorkę znaną m.in. z programu telewizyjnego „Projekt Lady”, przedsiębiorcy podczas szkoleń dowiadują się, jak dzięki etykiecie biznesowej szybciej osiągnąć zamierzone cele.
– Na sukces w branży muzycznej składa się wiele części składowych. Jedną z nich jest szacunek do pracy, współpracowników i odbiorców – podkreślają Tomasz Szczepanik, lider zespołu Pectus oraz Monika Paprocka-Szczepanik, menedżerka grupy.
– Prowadzę rozmowy o możliwości wydawania audiobooków. Przeliczam, czy pomysł nie tylko się zwróci, ale współpraca będzie finansowo korzystna – mówi Laura Breszka, aktorka, lektorka, bizneswoman.
– Dobry kucharz w restauracji i dobry kucharz na wynajem różnią się bardzo, trzeba pamiętać przede wszystkim, że przestaję być anonimową osobą z kuchni – mówi Paweł Sitarz, mobilny kucharz.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Rozważasz otwarcie firmy? Najpierw zainwestuj w subskrypcję magazynu "Własny Biznes FRANCHISING" i sprawdź, jaki biznes się opłaca! Tego nie przeczytasz w internecie!
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Franczyzobiorczyni Tax Safe z Krakowa dba o work-life balance, ale klientów cały czas jej przybywa. Jak sobie radzi?
La Mancha szuka partnerów szczególnie w Białymstoku i Szczecinie. Dlaczego to dobry moment na nawiązanie współpracy?
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...